sobota, 13 stycznia 2018

ROZDZIAŁ 35.

Już powoli wróciłam do siebie. Wróciłam do szkoły, do znajomych, do nauki. Od TEGO minęły już trzy miesiące. Nie rozmawiałam z Wiktorem od tego czasu, nawet tego poranka, kiedy odwiedziła nas jego siostra to nie wspomnieliśmy o tym, co wydarzyło się w nocy. Teraz gdy o tym myślę, mam ochotę zapaść się pod ziemię. Co mi się wtedy stało? Dlaczego się na to zgodziłam? Ha, jeszcze trzy miesiące temu mogłabym sobie na to odpowiedzieć, ale teraz to już nie ma znaczenia. Święta minęły, Sylwester, Nowy rok już za mną... Może warto rozpocząć nowe życie? Pewnie tak. Chyba już rozpoczęłam, siedząc z moimi kociakami wśród notatek z matematyki i fizyki zapychając się słodkościami, chociaż tego nikt mi nie odbierze. 
***
- Co Ty tu robisz? Umawialiśmy się przecież, że nie będziemy do siebie przychodzić. Natka, ktoś Cię może, do cholery, zobaczyć! - powiedział zdenerwowany Filip zamykając drzwi od mieszkania.
- Wiem, na co się umawialiśmy ale nie tylko ja złamałam umowę - warknęła Natalia i rzuciła na stół białą kopertę. 
- Co to jest? I niby w jaki sposób złamałem do chuja umowę? Dziewczyno, zaczynasz poważnie grać mi na nerwach, przestaje mnie to bawić - poczerwieniał nagle. Rozrywał kopertę w pośpiechu, aż w końcu wyjął z niej jakiś kawałek plastiku i poskładaną kartkę. 
Zdezorientowany zaczął przyglądać się tym dwóm rzeczom z niedowierzaniem. Plastik okazał się testem ciążowym, o Boże, w dodatku pozytywnym.
- To są jakieś kpiny? - zaśmiał się gardłowo i spojrzał na dziewczynę, której wcale nie było do śmiechu. 
- No, dalej - zachęciła go uśmiechając się sztucznie. 
A złożona kartka niczym innym jak badaniem USG. 
- Wiesz, gdybyś miał jakieś wątpliwości, możemy się wybrać razem na badania - podeszła do niego i pocałowała go w kark. 
- Usuniesz to coś - spoważniał nagle i podszedł do zlewu, po czym odkręcił zimną wodę, którą zaraz schłodził sobie twarz. 
- "To coś" to Twoje dziecko, baranie. Niczego nie usunę i gwarantuję Ci, że jeśli zrobisz coś złego wobec mnie i dziecka, które już jakiś czas noszę w sobie to uwierz mi, zniszczę Ci życie - odpowiedziała, zabrała swoje rzeczy i z hukiem wyszła z jego mieszkania. 
- No przecież kogoś zaraz zabiję. Jak nie ją, to siebie - warknął i zrzucił szklankę stojącą na blacie, która rozsypała się w drobny mak. 
***
Usłyszałam pukanie do drzwi i nie chętnie zebrałam się z łóżka. Miałam nadzieję, że to pomyłka, może jakiś listonosz, bo nie miałam ochoty widywać się z kimkolwiek. Zerkając przez Judasza, dostrzegłam jednak Przemka. Jego widok nieco mnie zszokował, ale nie mogłam go tak zbyć. Otworzyłam delikatnie drzwi i na widok jego uśmiechu trochę polepszył mi się humor. 
- Hej, wchodź - zachęciłam blondyna uchylając bardziej drzwi. - Chcesz już notatki? Bo wiesz, jeszcze nie zdążyłam ich przepisać - speszyłam się nieco i zaprowadziłam gościa do salonu. 
- Hej, spokojnie. Chciałem się tylko z Tobą zobaczyć - uśmiechnął się szczerze i podszedł do mnie, żeby mnie uściskać. - Jest sobota, pomyślałem, że może znajdziesz dla mnie trochę czasu wieczorem i się gdzieś wybierzemy? - zapytał niepewnie, jakby już wyczuł moją odmowę. 
No tak, zawsze go spławiałam, to nie dziwię się, że tak myśli. Jednak on nadal próbuje, co mi imponuje. Tak wiem, jestem pokręcona. 
- Kino, kawa, a może jakaś kolacja? Znam świetną knajpkę, mówię Ci, spodoba Ci się - nie przestał nalegać, a ja w końcu szczerze się uśmiechnęłam. Miałam wrażenie, że pierwszy raz od tych trzech miesięcy.
- Może herbatki? Przepraszam, ale jestem tak pogrążona w tej nauce, że myślę tylko o sinusach, cosinusach i tangensach - wzruszyłam przepraszająco ramionami. - Co do tego dzisiejszego wyjścia, to.. spójrz na mnie. Nie ma opcji, że gdzieś dziś wyjdę, od rana chodzę w piżamie, nie uczesana, nie pomalowana, no porażka - westchnęłam. 
- A mimo tego ja nadal mam ochotę na Ciebie patrzeć, bo jesteś prześliczna - powiedział, a ja poczułam, że się czerwienię. 
- A możemy to przełożyć na przykład na jutro albo w tygodniu czy coś? - zaproponowałam, tym razem się zgadzając. Przecież przez jednego barana nie zepsuję sobie życia.