niedziela, 26 sierpnia 2018

ROZDZIAŁ 42.

- Co robisz? - usłyszałam za plecami Mikołaja, kiedy w spokoju na balkonie odpalałam papierosa.
- Palę - odpowiedziałam spokojnie i z niechęcią. Podsunęłam paczkę w jego stronę zachęcając go, aby zapalił sobie razem ze mną. Nie musiałam długo czekać na jego ruch. Wziął papierosa do ust, odpalił i mocno się nim zaciągnął. Był już późny wieczór, miasto rozświetlały światła samochodów, neony sklepów. 
- Pamiętam, jak zawsze razem paliliśmy. Tylko wtedy, kiedy coś nam nie wyszło - przypomniał sobie. - Tak jest i tym razem? - upewnił się, a ja zaśmiałam się ze swojej bezradności. 
Patrzyliśmy na siebie w ciszy nie wiedząc, co mamy teraz powiedzieć. 
- Natalia już śpi? - zapytałam, a blondyn powoli skinął głową. 
- Byłem u niej przed chwilą, zasnęła jak małe dziecko - uśmiechnął się. - Fajna z niej dziewczyna, szkoda, że życie wybrało jej tak paskudny los - westchnął.
- Między wami coś się dzieje, prawda? - zapytałam go, choć w sumie mogłam to stwierdzić. Spędzają ze sobą bardzo dużo czasu, dosłownie nie odstępują siebie na krok.
Uniosłam brwi czekając na odpowiedź, ale patrzył na mnie tym spojrzeniem, co jego brat. Nie musiałam tego nawet usłyszeć.
Wkrótce zgasiłam niedopałek papierosa i wyszłam z balkonu zostawiając go tam samego. Zakręciło mi się w głowie, ale było to praktycznie niezauważalne, więc ruszyłam salonem do przedpokoju. Wyświetlacz mojego telefonu zaświecił w ciemności, więc postanowiłam po niego sięgnąć. Wstukałam pin dostępu, weszłam w wiadomości i omal się nie przewróciłam. Te krótkie zdanie, przeczytane w zastraszająco szybkim tempie... Wbiło mnie w podłogę. SMS przyszedł z nieznanego numeru, nawet nie miałam pewności, czy pochodzi od tej osoby, która natychmiast zaczęła znowu zaprzątać mojej myśli. Równie dobrze ktoś mógł robić sobie z tego żarty, na przykład Przemek. O tak, on mógł to zrobić. Niewiele myśląc, skasowałam SMS'a i poszłam wziąć zimny prysznic na ostudzenie emocji. 
***
- Myślisz, do chuja, że to jest śmieszne?! - wykrzyczałam mu w twarz na środku ulicy, gdy tylko wyszliśmy ze szkoły.
- Ada, nie rób tutaj scen. O co Ci chodzi? Tylko na spokojnie - powiedział Przemek kładąc mi dłonie na ramionach, które zaraz odepchnęłam.
- Tylko nie udawaj, że nie wiesz o czym mówię - zaśmiałam się i wyjęłam telefon z kieszeni, po czym zaczęłam nim machać przed jego twarzą. Nie miałam na to żadnego dowodu, bo go skasowałam. - Wiem, że mnie nienawidzisz, ale wysyłanie takich wiadomości niczego nie zmieni, okej? Chcesz porozmawiać, proszę bardzo! Ale nie zachowuj się jak dziecko! - krzyknęłam znowu. Miałam wrażenie, że wpadłam w jakąś paranoję. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje w tej chwili. Już zaczęłam go obwiniać, a nawet nie miałam ku temu podstaw. Wyminęłam go i ruszyłam w stronę do domu, coś jeszcze za mną krzyczał ale przestałam zwracać na to uwagę, kiedy szum i łzy zaczęły odbierać mi moją świadomość.
***
Nie spałem całą noc. Naciśnięcie strzałeczki na ekranie telefonu przyszło mi bardzo łatwo, gdy opróżniłem całą butelkę koniaku. Niech się dzieje co chce, już mam wszystko gdzieś... Ktoś rano pukał do mojego pokoju, ale nadal szumiało mi w głowie i nie miałem siły nawet się odezwać. To śmieszne, ale czuję, że nie mam po co wstawać z łóżka. Ale muszę. Obiecałem Przemkowi, że dziś do niego przyjadę i obietnicy dotrzymam. 

niedziela, 19 sierpnia 2018

ROZDZIAŁ 41.

Kolejny dzień bez Ciebie
Adrianna. 
***
- Jak się czuję? Całkiem dobrze, czasami tylko przypomnę sobie o tobie, gdy widzę Twoje kluczyki w tym samym miejscu, w którym je zostawiłeś. Moja poduszka czasami jeszcze zapachnie Tobą, ale generalnie jest dobrze. Z dnia na dzień podnoszę się po troszku z pomocą Natalii i Mikołaja, nieświadomi kompletnie tego, co dzieje się wewnątrz mnie. Nikomu o tym nie powiedziałam, bo... po co tak naprawdę? Niczego by to nie zmieniło. Wiele osób powtarza, że będzie mi lżej, ale to bzdura. Ufam swoim przyjaciołom, ale czasami alkohol otwiera nas za bardzo i nie wiesz co, gdzie i kiedy wyjdzie na jaw. A bardzo nie chcę, żebyś miał problemy, pomimo tego, że zrobiłeś mi największe świństwo. Człowiek, który się tego wystrzega. Trochę hipokryzja, prawda? Pewnie kiedyś odkryjesz te moje zapiski, które spisuję sobie dzień po dniu, może będzie dane Ci kiedyś to przeczytać, zupełnie przypadkiem, może wtedy już wyjadę i mnie nie zobaczysz? Jak się wtedy poczujesz? Jak gówno. I zrobię wszystko, żeby Ci to zagwarantować. Choć mam do Ciebie sentyment, byłam gotowa zrobić wszystko, żeby Cię przy sobie zatrzymać. Dałam Ci coś, co przez Daniela i Filipa było zaburzone. Wziąłeś to... i co? Nie masz pojęcia co to znaczy mieć prawie 20 lat i mieć za sobą tak spaprane życie. Podziwiam i szanuję Cię za to, że chociaż tyle wytrzymałeś, odwróciłeś się i żyjesz sobie. Jeśli kiedyś Ci się odwidzi... mogłabym napisać, że zapraszam, przecież przyjmę Cię z otwartymi ramionami, ale nie. Będziesz chciał mnie zobaczyć, ale zobaczysz mnie silną i szczęśliwą, to Cię zabije.
Będę sobie tak do Ciebie pisać, żebyś zobaczył, przez co przechodziłam. 
Kiedyś komuś to podaruję, żeby Ci to przekazał... - nabazgrałam sobie w swoim notatniku, który zupełnie nie przypominał żadnego pamiętnika, żeby nie rzucał się w oczy. Świadomie nie podawałam imienia osoby, do której pisze, gdyż mogłoby wydawać się to zbyt przejrzyste. Sama nawet nie wiem, czy kiedykolwiek będzie miał okazje to przeczytać, ale jednak pisałam to, może dla siebie. Oddawało mi to jakąś lekkość, chwile zapomnienia i oderwanie od rzeczywistości. 
Właśnie, rzeczywistość... Natalia dużo czasu spędza z Mikołajem, który jednak zdecydował się u nas zatrzymać. Towarzyszy jej, kiedy ja mam ochotę wyjść na spacer czy muszę jechać ze zwierzakiem do weterynarza. Raz nawet spotkałam przyjaciela Wiktora, tego lekarza. Myślałam, że mnie nie pozna albo nie będzie chciał rozmawiać, jednak mnie zaskoczył, bo sam się odezwał i pytał jak się trzymam. 
W szkole chwilowo mamy odwołane wszystkie zajęcia, które mieliśmy z Wiktorem, także mamy dwie godziny mniej w tygodniu, a na miejsce Filipa znalazła się jakaś kobieta. Jest całkiem miła, ma rude, kręcone włosy, załapaliśmy już z nią dobry kontakt, mamy nadzieję, że zostanie z nami do końca roku szkolnego. Z Przemkiem nadal nie rozmawiam, unika mnie jak ognia. Chciałabym mu wszystko wytłumaczyć, ale nie lubię się prosić o kontakt, więc to też może poczekać. Coraz częściej łapię się na tym, że sprawdzam telefon. Wiadomości, połączenia... Ale nikt oprócz Mikołaja lub Natalii się ze mną nie kontaktuje. Raz miałam tylko połączenie z nieznanego, które odebrałam, ale nikt się nie odzywał, słyszałam tylko dyszenie w słuchawce, a chwilę później już ktoś się rozłączył. 
***
- Jestem jebanym cykorem - przeszło mi przez myśl, kiedy siedziałem i patrzyłem się w okno, a po chwili znów spoglądałem na ekran swojego telefonu. Zrobiłem jej to zdjęcie, gdy byliśmy razem w domku rodziców nad jeziorem. Była taka szczęśliwa... Jej zielonkawe oczy rozkładają mnie na łopatki za każdym razem. Czy piłem? Owszem. Narazie mam urlop i zaznajamiam się z nową parafią. Żadnego z księży tutaj nie polubię, to pewne. Wszyscy to gbury i nigdy nie sądziłem, że to powiem, ale tęsknię za Władkiem, on taki nie był... Policzki mam mokre od łez, a jednocześnie się śmieję. Jakim mogłem być chujem, żeby zrobić jej coś takiego? Wiedziałem, jaka delikatna jest, a ja potraktowałem ją tak przedmiotowo. Mogłem w ogóle jej w to nie wciągać, tylko ja bym cierpiał, ona na to nie zasłużyła... Dlaczego nie posłuchałem mamy? Tak bardzo za nią tęsknię... Tysiąc myśli wypełnia moją głowę - myślę ciągle i wycieram policzki mokre od łez, po czym biorę dużego łyka koniaku, którego co chwilę dolewam do szklanki. - Staczam się, tak bardzo się staczam - powiedziałem pod nosem. Niebo zaszło już granatem, pojawiły się gwiazdy i księżyc, który rozmazywał mi się przez wszystkie łzy. Nienawidzę siebie i decyzji, których podjąłem zdecydowanie za dużo. Jaki ze mnie kapłan? Mówię ludziom o abstynencji, wpajam do głowy, że współżycie przed ślubem to grzech, kłamstwo to grzech, kradzież to grzech... Tymczasem sam wszystko robię i jeszcze nikt tego nie odkrył. Wolałbym, żeby wszystko wyszło na jaw, bez ujawniania Ady. Żebym dostał od życia w dupę, mogę zamiatać ulice, mieszkać pod mostem, ale dajcie mi być szczęśliwym, błagam. Ojcze, proszę... Tylko o tyle proszę, litości, mądrości i mniej wewnętrznego cierpienia, błagam, bo nie wiem ile jeszcze zniosę. 
Pytanie, dlaczego się nie odezwałem, kiedy do niej zadzwoniłem? Ona mimo wszystko odebrała. Wiem, że mój numer jej się nie wyświetlił.. ale mogłem to wykorzystać. 
ALE JESTEM TCHÓRZEM I NIE WIEM, CZY JESZCZE KIEDYŚ SIĘ NA TO ZDOBĘDĘ.
"Kocham Cię, Ada. Tak cholernie kocham, że mnie to zabija" - napisałem w treści sms'a, ale czy będę wstanie to wysłać?
Boże, siły...