- Co robisz? - usłyszałam za plecami Mikołaja, kiedy w spokoju na balkonie odpalałam papierosa.
- Palę - odpowiedziałam spokojnie i z niechęcią. Podsunęłam paczkę w jego stronę zachęcając go, aby zapalił sobie razem ze mną. Nie musiałam długo czekać na jego ruch. Wziął papierosa do ust, odpalił i mocno się nim zaciągnął. Był już późny wieczór, miasto rozświetlały światła samochodów, neony sklepów.
- Pamiętam, jak zawsze razem paliliśmy. Tylko wtedy, kiedy coś nam nie wyszło - przypomniał sobie. - Tak jest i tym razem? - upewnił się, a ja zaśmiałam się ze swojej bezradności.
Patrzyliśmy na siebie w ciszy nie wiedząc, co mamy teraz powiedzieć.
- Natalia już śpi? - zapytałam, a blondyn powoli skinął głową.
- Byłem u niej przed chwilą, zasnęła jak małe dziecko - uśmiechnął się. - Fajna z niej dziewczyna, szkoda, że życie wybrało jej tak paskudny los - westchnął.
- Między wami coś się dzieje, prawda? - zapytałam go, choć w sumie mogłam to stwierdzić. Spędzają ze sobą bardzo dużo czasu, dosłownie nie odstępują siebie na krok.
Uniosłam brwi czekając na odpowiedź, ale patrzył na mnie tym spojrzeniem, co jego brat. Nie musiałam tego nawet usłyszeć.
Wkrótce zgasiłam niedopałek papierosa i wyszłam z balkonu zostawiając go tam samego. Zakręciło mi się w głowie, ale było to praktycznie niezauważalne, więc ruszyłam salonem do przedpokoju. Wyświetlacz mojego telefonu zaświecił w ciemności, więc postanowiłam po niego sięgnąć. Wstukałam pin dostępu, weszłam w wiadomości i omal się nie przewróciłam. Te krótkie zdanie, przeczytane w zastraszająco szybkim tempie... Wbiło mnie w podłogę. SMS przyszedł z nieznanego numeru, nawet nie miałam pewności, czy pochodzi od tej osoby, która natychmiast zaczęła znowu zaprzątać mojej myśli. Równie dobrze ktoś mógł robić sobie z tego żarty, na przykład Przemek. O tak, on mógł to zrobić. Niewiele myśląc, skasowałam SMS'a i poszłam wziąć zimny prysznic na ostudzenie emocji.
***
- Myślisz, do chuja, że to jest śmieszne?! - wykrzyczałam mu w twarz na środku ulicy, gdy tylko wyszliśmy ze szkoły.
- Ada, nie rób tutaj scen. O co Ci chodzi? Tylko na spokojnie - powiedział Przemek kładąc mi dłonie na ramionach, które zaraz odepchnęłam.
- Tylko nie udawaj, że nie wiesz o czym mówię - zaśmiałam się i wyjęłam telefon z kieszeni, po czym zaczęłam nim machać przed jego twarzą. Nie miałam na to żadnego dowodu, bo go skasowałam. - Wiem, że mnie nienawidzisz, ale wysyłanie takich wiadomości niczego nie zmieni, okej? Chcesz porozmawiać, proszę bardzo! Ale nie zachowuj się jak dziecko! - krzyknęłam znowu. Miałam wrażenie, że wpadłam w jakąś paranoję. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje w tej chwili. Już zaczęłam go obwiniać, a nawet nie miałam ku temu podstaw. Wyminęłam go i ruszyłam w stronę do domu, coś jeszcze za mną krzyczał ale przestałam zwracać na to uwagę, kiedy szum i łzy zaczęły odbierać mi moją świadomość.
***
Nie spałem całą noc. Naciśnięcie strzałeczki na ekranie telefonu przyszło mi bardzo łatwo, gdy opróżniłem całą butelkę koniaku. Niech się dzieje co chce, już mam wszystko gdzieś... Ktoś rano pukał do mojego pokoju, ale nadal szumiało mi w głowie i nie miałem siły nawet się odezwać. To śmieszne, ale czuję, że nie mam po co wstawać z łóżka. Ale muszę. Obiecałem Przemkowi, że dziś do niego przyjadę i obietnicy dotrzymam.