wtorek, 25 grudnia 2018

ROZDZIAŁ 47.

- Natalia, myślę, że nie powinniśmy się tak dłużej już ukrywać... Jeśli nadal będziemy to zatajać przed Adą, może się jeszcze bardziej na nas pogniewać - powiedział Mikołaj i złapał Natalię za dłonie. - Nie ma nic złego w tym, że jesteśmy w sobie zakochani - dodał po chwili, a Natalia spojrzała w dół na swój już widoczny brzuszek. - O to też się nie martw. Wychowamy je razem, to nasze dziecko, kochanie - ścisnął mocniej jej dłonie i pocałował w czoło. 
- Mam nadzieję, że Ada to zrozumie.. zwaliłam jej się na głowę w czasie, kiedy ona również nie miała łatwo - wyszeptała dziewczyna ocierając łzę rękawem fioletowego swetra.
- Właśnie dlatego Cię zrozumie. Byłyście razem, kiedy się nie układało żadnej z was. Adrianna to dobra dziewczyna, uwierz mi, że wszystko będzie dobrze - posadził dziewczynę na swoich kolanach i mocno ją przytulił. 
***
- Wiktor, nie chcę psuć tej miłej atmosfery, ale rano będę musiała wracać do domu. Mówiłam Natce i Mikołajowi, że jedziemy tylko na jeden dzień i wieczorem wrócimy, a już jest noc. Pewnie będą się martwić - wyjaśniłam Wiktorowi nie chcąc patrzeć mu w oczy. Wydawało mi się, że im dłużej będę w nie patrzeć, tym trudniej będzie mi się z nim rozstać za parę godzin. 
- W porządku - powiedział tylko. 
Przeszło mi przez myśl, że może jest teraz na mnie zły przez to, co powiedziałam. Ale przecież gdyby Przemek od samego początku powiedział mi prawdę, gdybym miała pewność, że spotkam tutaj Wiktora a nie spędzę tutaj czasu z Przemkiem, to przecież powiedziałabym to swoim przyjaciołom, że nie będzie mnie dłużej. Dzwonienie teraz i mówienie, że zostaję tutaj na dłużej byłoby jeszcze gorszą opcją, Mikołaj zacząłby coś podejrzewać i tyle byłoby z tego. 
- Miałabyś coś przeciwko, jeśli spotkałbym się z Mikołajem? - wypalił nagle szarooki. 
Obróciłam się gwałtownie w jego stronę, a ten przypatrywał mi się uważnie.
- Słucham? - zapytałam głucho. - Oczywiście, że miałabym! - dodałam i czekałam, aż Wiktor powie, że żartuje. 
- Mikołaj to dobry chłopak, z tego co mówiłaś. Zresztą, ty potrafisz dobierać ludzi i obracać się tylko w dobrym towarzystwie. Chciałbym po prostu z nim porozmawiać. Chyba mu ufasz, więc dlaczego on nie ma prawa o tym wiedzieć? - wstał z podłogi, wbił ręce w kieszenie swoich czarnych dresów i przypatrywał mi się z góry. Światło ognia z kominka idealnie rozjaśniało jego sylwetkę, na co chętnie zwracałam uwagę, ale w tej chwili moją głowę zaprzątało coś innego.
- Wiktor, Ty chyba cały czas zapominasz, że nadal jesteś księdzem. Mikołaj jest dla mnie jak starszy brat, chyba nie sądzisz, że zgodzi się na to co jest między nami? - wyjaśniłam i nagle tego pożałowałam. Powinnam popracować nad techniką ugryzienia się w język. 
- Chyba żartujesz w tym momencie. Jak sobie to wyobrażasz, co? Jeśli już nim nie będę, to przyprowadzisz mnie do domu, przedstawisz, a Natalia z przyzwyczajenia przywita się ze mną, jak z księdzem. Więc wcześniej musiałabyś poprosić Natalię, aby zachowywała się, że mnie nie zna. Myślisz, że łatwo jej będzie okłamywać kogoś tak bliskiego, jak teraz stał się Mikołaj? - Podniósł ton głosu, co zaczęło mnie niepokoić. Ze strachu znowu zaczęłam się trząść, być może też dlatego, że Wiktor miał całkowitą rację, a ja bałam się po prostu przyznać mu tego prosto w twarz. 
- Chcesz się przez lata taplać w kłamstwie? Tego chcesz? Jeśli od samego początku nie będziemy z nimi szczerzy, nie licz, że jeśli zaczniesz się gubić w tych wszystkich historiach patrząc im prosto w oczy, to Cię uratuję - dodał, a mi zabrakło powietrza. Skoro już teraz nie potrafimy się dogadać, to czy będziemy potrafili za kilka lat? Miałam ogromny mętlik w głowie. Obróciłam głowę w przeciwną stronę unikając jego naglącego wzroku.
- Skoro nie masz mi nic do powiedzenia i zostajesz przy tym, co powiedziałaś... - zaczął, ale urwał zdanie, machnął ręką i ruszył w stronę schodów. 
- Wiktor, dokąd idziesz? - zapytałam na tyle głośno, aby mógł mnie usłyszeć, ale nie dał żadnej odpowiedzi. 

Wiedziałam, że ma cholerną rację. Tylko czy jestem w stanie zaryzykować przyjaciół by żyć z miłością mojego życia? Skąd ludzie w ogóle mogą wiedzieć, że to jest właśnie TA miłość? Siedziałam przed kominkiem i analizowałam wszystkie możliwe opcje. Było ich bardzo dużo, ale też każdej się bałam. 
***
- "Musimy porozmawiać. Jeśli się zdecydujesz, skontaktuj się ze mną jutro wieczorem. Chodzi o Adę i jej bezpieczeństwo, dlatego lepiej, żebyś jej nic nie mówił" - wahałem się czy wysłać tą wiadomość. O numer trudno nie było, znalazłem go w telefonie Ady. Wiem, że zrobiłem to za jej plecami i, że to poniekąd kradzież. Ale naprawdę pragnę, byśmy byli razem szczęśliwi. 
W końcu zdecydowałem się kliknąć "Wyślij". Co ma być to będzie. Odłożyłem telefon na stolik obok łóżka, otuliłem się szczelniej kołdrą, wpatrywałem się w okno, do którego nadal dobijał się deszcz i nasłuchiwałem kroków, które zwiastowałyby, że mój Aniołek jest obok. 
Z całych sił próbowałem nie zasnąć, lecz było to silniejsze. Kiedy poczułem, że zaczynam odpływać usłyszałem te długo wyczekiwane kroki. 
- Śpisz? - usłyszałem słodki głos Ady, który przyśpieszył moje tętno, ale musiałem oddychać powoli i głęboko, by mój sen wydawał się prawdziwy. - Wiktor, wiem, że masz racje. Po prostu boję się stracić przyjaciół albo Ciebie. Kocham Cię nad moje życie, nie chcę, żebyś był dla mnie tak obojętny jak dziś wieczorem. Próbujesz mi pokazać, że role się odwróciły? - załamał jej się głos. Nie mogłem już dłużej udawać, że śpię, kiedy ona siedzi obok mnie i zaraz zacznie płakać. 
- Nie próbuję tego zrobić - powiedziałem odwracając się w jej stronę. - Próbuję Ci tylko pokazać jak ważna dla mnie jesteś. Jak bardzo pragnę o to walczyć, żebyśmy byli razem szczęśliwi. Tylko tyle chcę - wyszeptałem... 

4 komentarze:

  1. Warto było czekać na kolejny rozdział i już z niecierpliwością czekam na kolejny.... Pozdrawiam i Wesołych Świąt ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana 😘
    Tak brakuje mi nie raz kolejnych rozdziałów, ale warto na nie czekać... 😍

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział, warto było czekać.

    OdpowiedzUsuń
  4. zapraszam ->https://czyprzyjaznistniejenazawsze.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń